Ten post równie dobrze mógłby być opatrzony tytułem:
moja metamorfoza.., ale po kolei..
Mało mnie tu w czerwcu. Tym razem winowajcą był zaległy (bo dawno planowany i obiecywany) wyjazd do Poznania, gdzie postanowiłam odwiedzić dwie sympatyczne blogerki ze
stylishsideoflife i trochę pobyć w towarzystwie jednej z nich. Wspólnych sesji co prawda nie było, więc zdjęcia do dzisiejszego posta trochę od
czapy, ale nie do końca... Otóż mija właśnie 10 lat od mojej pierwszej wizyty we Włoszech, podczas której utwierdziłam się w przekonaniu, żem powsinoga, włóczykij i obieżyświat;)
I tak, z racji tej okrągłej rocznicy postanowiłam odkopać stare zdjęcia i pokazać Wam kilka ulubionych fot z 2006 roku, z mojej dwutygodniowej eskapady do Włoch. Oczywiście wybór zdjęć to nie lada wyzwanie, no bo jak wybrać kilka tych najukochańszych, gdy na dysku jest ich ze dwie setki..
Kilka słów tytułem wstępu: wyjazd ten był bardzo spontaniczny. Bliska mi osoba, która kończyła tam studia, miała ochotę przed powrotem do Polski, ostatni raz odwiedzić ulubione miejsca. I tak dostałam zaproszenie. Na decyzję miałam kilka dni i praktycznie żadnych oszczędności. Tylko szybki debet w koncie okazał się wybawieniem. I tak, nie znając dostatecznie angielskiego, tym bardziej włoskiego, z biletem w garści i głową pełną oczekiwań, wyruszyłam najpierw do Rzymu, w którym zakochałam się od razu. Kilka intensywnych dni wystarczyło, by zobaczyć najważniejsze zabytki i miejsca. Kolejne etapy podróży to Neapol, Pompeje, Matera, Polignano i Bari. Smaczku całej wyprawie dodał, przeżywany w towarzystwie pełnokrwistych Włochów - Mundial - mistrzostwa świata w piłce nożnej, a był to wyjątkowy czas, bo to właśnie Włosi zostali mistrzami świata. Tylko sobie wyobraźcie to szaleństwo ekspresywnych i rozkrzyczanych mieszkańców półwyspu Apenińskiego po każdym wygranym meczu. Ja to przeżyłam razem z nimi.
Poniżej urywki z podróży i... mój nieco inny image ;)
Rzym, czerwiec 2006
Za mną, jeśli dobrze pamiętam, najdroższa ulica w mieście, ale nie o nią chodziło w tym kadrze, tylko o tę piękną, majestatyczną, skąpaną w słońcu kamienicę, której okiennice, tak pospolite w tym mieście, dla mnie stanowiły wówczas novum.
A co powiecie na zielony ogród na dachu kamieniczki? W Rzymie to norma :)
chociaż może to już Watykan, sama nie wiem...
Pod Koloseum, Rzym 2006 r.
Fragment Koloseum, Rzym 2006
Zmęczeni? Rzymskie rydwany czekają ;)
Forum Romanum, Rzym 2006
Wszechobecne miedziane lub gliniane stągwie i donice. Rzym.
Już rok po śmierci Jana Pawła II mogłam odwiedzić jego grób. Czułam się bardzo związana z tą wybitną postacią: był profesorem mojej uczelni, a podczas jednej z jego wizyt w Polsce,mogliśmy spojrzeć sobie w oczy. Bezcenne!
Pompeje, czerwiec 2006. W tle Wezuwiusz.
Pompeje - należą do najważniejszych zabytków kultury antycznego Rzymu. Miasto wyłoniło się zmroków przeszłości w takim stanie, w jakim zostało pogrzebane pod grubą warstwą pyłów wyrzuconych razem z lawą z krateru Wezuwiusza. Wybuch nastąpił w 79 r. p.n.e. Warstwa materiału wyrzuconego przez wulkan zaskoczyła mieszkańców i sprawiła, że miasto przetrwało nietknięte do naszych czasów, razem ze wszystkim co znajdowało się w domach, sklepach, i warsztatach, ukazując absolutnie fascynujący obraz codziennego życia.
W budynkach można zobaczyć meble, sprzęty ze srebra i złota, narzędzia, bufety z napojami, tłocznie do oliwy, żarna etc. Na murach domów można poczytać hasła wyborcze, albo dosadne dowcipy pod adresem któregoś z mieszkańców ;) Są tu rezydencje miejskich arystokratów, a także gospodarstwa chłopskie z przyległym ogrodem warzywnym, bądź poletkiem.
Na obrzeżach miasta kilka domów publicznych zapewniało rozrywkę nie tylko marynarzom i przejezdnym ;)
Zapierający dech w piersiach Neapol. Zdjęcie robiłam z punktu widokowego.
Neapol, czerwiec 2006.
Polignano, czerwiec 2006.
Polignano - miasteczko w południowej części Włoch, słynące z pięknych skalistych plaży. Miejsce to chętnie odwiedzane jest nie tylko przez rdzennych mieszkańców półwyspu, ale także turystów z odległych zakątków Europy. Tu w zaciszu skalistych ścian i blasku gorącego słońca każdy funduje sobie piękna opaleniznę ;)
spacer nad Adriatykiem
nad Adriatykiem
Matera 2006.
Matera - miasto słynie ze swych Sassi (wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO) - bardzo ciekawego i rozległego siedliska, wydrążonego w skałach lufowych.
Tu Mel Gibson w 2002 roku wyreżyserował "PASJĘ"
Bari 2006.
We Włoszech bez skutera ani rusz ;)
mundialowe szaleństwo: wszędzie flagi, proporczyki, koszulki i piłki..
barwy narodowe widoczne na placu przed kościołem, utwierdzają turystów w przekonaniu, że piłka nożna to coś więcej niż sport, to religia ;)
...i po dwóch tygodniach włóczenia się od miasta do miasta, zmęczona, ale szczęśliwa wracam Pendolino do domu ;)
Kochani, z racji trwającego sezonu urlopowego, życzę Wam samych słonecznych dni, pięknych krajobrazów, obfitego portfela i dużej liczby zdjęć, do których, jak widać, po latach wraca się z wielkim sentymentem i tkliwością.
A wszystkim, którzy znajdą czas, zapraszam na moje kolejne posty.
Pozdrawiam ciule i do następnego :)